Komentarze: 6
Jest dobrze.
Wróbel dobija się do uchylonego okna (tzn. skubie parapet), a kot siedzi po drugiej stronie i wpatruje się w niego jak w swój obiad. Zamykam okno. Wróbel odlatuje. Mam przykre doświadczenia związane z wróblami. I moim kotem. Kiedyś przyniósł (ten kot) wróbla, który siedział na balkonie. Wróbel piszczał przeraźliwie i trzepotał skrzydłami. Straszny widok...Wpadłam w panikę, wparowałam do pokoju brata i zaczęłam się drzeć, że kot przyniósł do domu...gołębia! Na szczęście udało nam się wyciągnąć ptaszka z kociej paszczy...Jeszcze żył...Puściliśmy go z balkonu i pofrunął...Cały i zdrowy:)...A co do kota, to raz widziałam, jak próbuje wyjść z domu przez lufcik...Dlatego teraz wolałam po prostu zamknąć okno i nie ryzykować życia kolejnego wróbelka.
Co poza tym?
Na moje podwórko zaczyna przyjeżdżać "zawsze mile widziana" ciężarówka z lodami, która wydaje z siebie OKROPNE dźwięki. Ta cholerna melodyjka jest naprawdę wkurzająca i trudno ją znieść. Yhhh...Wy też to macie?