Komentarze: 4
Fajnie cię było widzieć na ulicy przed koncertem Kasi Kowalskiej. Siedziałam sobie wtedy w 'ogródku' z bratem i jego kumplem. Piłam colę czy inne badziewie, a ty szedłeś sobie elegancko przy sklepach, a później skręciłeś w uliczkę, która prowadziła do placu, gdzie miał odbyć się koncert. Zwykle chodzisz na takie imprezy, by napić się piwa lub najeść grochówki. Yhhh. Ha! Też się na to nabrałeś! Po prostu impreza zmieniła adres. Chyba dlatego, że plac okazał się zbyt mały. Urządzono ją nad Wisłą, ale skąd ty to mogłeś wiedzieć?! Widziałam, jak wracasz okrężną drogą. Zdziwiłeś się, co? Ale wiesz, co mnie najbardziej rozbawiło? To, że mnie w ogóle nie poznałeś! Przechodziłeś tuż obok i udawałeś, że mnie nie widzisz! Nie mogłeś naprawdę mnie nie zauważyć, bo jeszcze perfidnie gapiłeś się na mnie! Nawet się nie przywitałeś! Już nie pamiętasz, że masz córkę?! Fajnie...To było po prostu piękne. Dobrze, że nie mieszkam gdzieś, skąd musiałabym do szkoły dojeżdżać tym samym autobusem, którym ty dojeżdżasz do pracy. Bo jechalibyśmy tym samym autobusem, a ty nawet nie podszedłbyś do mnie. Z pewnością chowałbyś się za kasownikiem i łudził się, że ani trochę cię nie widać. Dzięki.