Komentarze: 14
Powróciłam do swoich ambicji posiadania dobrej kondycji i płaskiego brzuszka i od dziś znów zacznynam robić 100 brzuszków dziennie:o) Dzisiejszą porcję brzuszków mam już za sobą:o) Odziana w odpowiedni strój, czyli spodenki gimnastyczne (haha, takie szkolne, granatowe z białymi paskami w liczbie czterech:o)) i pomarańczowy top (wiem, że kolorystycznie wygląda to dosyć cienko, ale przecież liczy się wygoda:o)), po czym rozpłaszczyłam się na karimacie i usiłowałam podnieść się do pozycji, hmmm, jakby to ująć, siedzącej, czyli wykonać jeden 'brzuszek'. Pierwsza trzydziestka brzuszków poszła mi całkiem gładko, sądziłam, że równie gładko dobiję do pięćdziesiątki. Jakże się myliłam! Gdzieś po trzydziestce opadłam z sił i ta dwudziestka kolejnych brzuszków była już takich nieporadna...No, ale za to przy pięćdziesiątym 'brzuszku' jakoś nabrałam sił i zdążyłam dobić do sześćdziesiątki, a potem posiliłam się mineralną i czekoladą, gdyż padałam z sił. Gdy nabrałam energii, bez problemu wykonałam kolejne czterdzieści brzuszków. I to koniec moich ćwiczeń na dzisiaj. Jutro znów przerwa, bo impreza, chyba, że poćwiczę rano. Cóż za niekonsekwencja...Yhhh. I jeszcze ta słabość do czekolady...Ale nie nie, ja przecież nie chcę schudnąć! Jestem wystarczająco chuda...Tylko ten brzuszek...Hmmm...Eeee tam, ja w sumie akceptuję siebie, a chęć zgubienia brzuszka to tak bardziej dla własnego zdrowia i jakiejś tam satysfakcji z ćwiczeń...Ok, co tu dużo gadać. POBUDKA!!! Hahaha, pozdrawiam:o)
Ps. A jutro jest impreza, jutro się z Nim spotkam, jutro będzie koncert...Hmmm...Zapowiada się piękny dzień:o)
Ps 2. Dzisiaj byłam u fotografa w celu zrobienia sobie zdjątek do paszportu. Jutro idę po odbiór, więc przygotowania do wyrobienia tego, jakże istotnego, dokumentu, jak widać - pełną gębą:o)