Archiwum lipiec 2003, strona 1


lip 28 2003 Senna
Komentarze: 0

Siemka. Byłam w Płocku na zakupach, kupiłam sobie dwie bluzki i czapeczkę. Widziałam jeszcze wyrąbiste buty, ale już sobie darowałam:). A szkoda w sumie, bo zawsze o takich marzyłam. Postanowiłam pojechać autobusem. Czekałam na przystanku prawie godzinę, bo dokładnie o tyle się spóźnił, a był niemiłosierny upał. Na szczęście, nie zwymiotowałam już w autobusie (aviomarin), ale za to wysiadłam z niego taka jakaś...przymulona. Spać mi się chciało, oczy same się zamykały, prawie nie słyszałam tego, co ktoś do mnie mówił, wszystkie informacje docierały do mnie z pewnym opóźnieniem...Już nie będę brała całej tabletki aviomarinu na krótką trasę! Wystarczy pół, bo przecież do życia się nie nadaję po całej! Oczywiście, w Płocku spotkał nas deszcz, a w Soczewce, takiej maleńkiej mieścince, było już coś w rodzaju oberwania chmury. Autobus dosłownie pływał w wodzie znajdującej się na szosie, a inne pojazdy tak chlapały, że woda spływała aż po dachu autobusu. Próbowałam się nawet trochę zdrzemnąć, ale nadal jestem śpiąca. Nie pójdę jednak spać już teraz, bo nie będę mogła zasnąć w nocy. Myślę, że niedługo aviomarin przestanie działać i senność ustąpi. Pozdrawiam:)

dwie-osemki : :
lip 27 2003 O niczym
Komentarze: 2

Oczka mnie szczypią:(. Właśnie wróciłam z bigaaaaaśnego spaceru...A jutro jadę do Płocka, może kupię cosik:). Pozdrawiam:)

dwie-osemki : :
lip 27 2003 Szok
Komentarze: 2

Wstałam za dwadzieścia jedenasta. Szok. Bardzo rzadko zdarza się, żebym wstawała tak późno. Poszłam spać o pierwszej i jeszcze budziłam się w nocy...Bo bawiłam się kolczykiem i wypadł mi z ucha, musiałam go na nowo zakładać...Bo ktoś wszedł do pokoju, żeby podlać kwiaty (była może dziewiąta już wtedy, a ja tylko przewróciłam się na bok i dalej spałam)...I tak dalej...A sny jak zwykle miałam ciekawe...Takie pokręcone jakieś...I tak realne zarazem...Wiele sytuacji z mojego życia połączonych ze sobą w tak niesamowity, niewiarygodny sposób...Ehhh, nieważne...Pozdrawiam:)

dwie-osemki : :
lip 27 2003 Znowu pustka. Ciągle pustka.
Komentarze: 2

Właśnie zaczynam myśleć nad tym, co samotność robi z człowiekiem. Tę notkę układałam w głowie już tysiąc razy, a teraz nie potrafię nawet sprecyzować swoich myśli. Dlatego będzie bardzo chaotyczna. Kupiłam sobie zeszyt. Zapisuję w nim różne przemyślenia dotyczące jakichkolwiek przejawów miłości do obcych ludzi, które miały miejsce w moim życiu. Siedzę nad tym zeszytem. Obok mnie pustka. Przede mną pustka. Za mną pustka. Wszędzie pustka. Wszędzie! Podchodzę do okna z nadzieją, że kogoś tam zobaczę. Ale nie ma nikogo. Tylko drzewa, bloki i samochody. Wracam roztrzęsiona. Net zajęty. Nie wiem, co robić. Kiedy nie jestem w Sieci lub nie robię czegoś konkretnego, pracochłonnego i czasochłonnego, to naprawdę nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Kiedyś zadzwoniłabym gdzieś i już po chwili byłabym u tego kogoś. Czasem nawet nie musiałam dzwonić. A tam zawsze czekał na mnie ten ktoś z otwartymi ramionami i mogłam się wypłakiwać. Teraz mam przyjaciół. Zamkniętych w telefonie komórkowym lub monitorze. Bez neta i komórki już zupełnie nie miałabym co robić. I nawet chce mi się płakać. Kładę się na kanapie skulona. Chowam głowę gdzieś w kolanach i cichutko sobie płaczę. Chociaż obiecywałam, że już nie będę, ale co robić, kiedy łzy same cisną się do oczu? Wyciągam rękę i nikt jej nie łapie. Krzyczę, ale nikt nie słyszy. Słyszy rodzina. I ona pomaga. Ale nikt obcy...Pustka. Po prostu pustka.

Martyniu, czy mogłabym Cię prosić o Twój nr GG?

dwie-osemki : :
lip 26 2003 Wróbelek
Komentarze: 6

Jest dobrze.
Wróbel dobija się do uchylonego okna (tzn. skubie parapet), a kot siedzi po drugiej stronie i wpatruje się w niego jak w swój obiad. Zamykam okno. Wróbel odlatuje. Mam przykre doświadczenia związane z wróblami. I moim kotem. Kiedyś przyniósł (ten kot) wróbla, który siedział na balkonie. Wróbel piszczał przeraźliwie i trzepotał skrzydłami. Straszny widok...Wpadłam w panikę, wparowałam do pokoju brata i zaczęłam się drzeć, że kot przyniósł do domu...gołębia! Na szczęście udało nam się wyciągnąć ptaszka z kociej paszczy...Jeszcze żył...Puściliśmy go z balkonu i pofrunął...Cały i zdrowy:)...A co do kota, to raz widziałam, jak próbuje wyjść z domu przez lufcik...Dlatego teraz wolałam po prostu zamknąć okno i nie ryzykować życia kolejnego wróbelka.
Co poza tym?
Na moje podwórko zaczyna przyjeżdżać "zawsze mile widziana" ciężarówka z lodami, która wydaje z siebie OKROPNE dźwięki. Ta cholerna melodyjka jest naprawdę wkurzająca i trudno ją znieść. Yhhh...Wy też to macie?

dwie-osemki : :